A w domu..
też coś się działo, mieszka się dobrze, powoli zaczyna wszystko jako tako wyglądać, choć jak się dobrze przyjrzeć braki są na każdym kroku, brakuje prawie wszędzie oświetlenia, nie ma rolet, firan, zasłon, muszę wymienić sporo donic, nie mam wymarzonej do kompletu komody, nie mamy kabiny, ani lustra w łazience.. lista długa, ale to rzeczy których nie potrzebujemy koniecznie do życia i ich brak da się przeżyć.. a nie chcę kupować byle czego, żeby mnie to później przez lata nie prześladowało.. wolę nie mieć.. i już Póki co trochę starego, trochę nowego, kwiateczkom najwyraźniej pasuje, przewieźliśmy badyle, teraz już pięknie kwitną, zamieszczam też fotki prezentowych storczyków, białe dendrobium i farbowany niebieski phanelopsis.. Do nowego miejsca przywykłam bezboleśnie, co prawda do pracy i innej cywilizacji jest daleko, ale za to cisza spokój, jak "u Pana Boga za piecem" miło, czysto ciepło, kuchnia urządzona erogonomicznie, aż przyjemnie gotować.. w zasadzie same plusy, nawet brak okładziny w kuchni nie jest uciążliwy, farba z serii kuchnia-łazienka daje radę, myję szmatką i jest ok.. a teraz troszkę fotek , wykorzystałam jakiś pogodny dzień.. żeby trochę uwiecznić. Papierowe lampy z Ikea stanowią oświetlenie prowizoryczne